Miasto

Warszawa

Dziecięce konflikty – trzymaj się od tego z daleka


Agnieszka Isańska


Dziecięce konflikty – trzymaj się od tego z daleka

Zdjęcie ilustracyjne/Pexels.com

Jednym z największych problemów w rozwiązywaniu konfliktów szkolnych nie są relacje pomiędzy samymi dziećmi, ale sytuacje, kiedy te spory przenoszą się na rodziców.

Zasadniczym zagadnieniem związanym z relacjami, jest ich budowanie w wyniku całego szeregu kontaktów rówieśniczych. Kontakty te mogą mieć różny charakter - nie zawsze opierający się na porozumieniu i współpracy. Konflikty zdarzają się w każdej grupie rówieśniczej, zresztą nie tylko wśród dzieci. O ile odbywają się w rozsądnych granicach i nie stanowią zagrożenia dla dzieci - gdy granice są przekraczane wkraczają nauczyciele, pedagog czy psycholog szkolny - mają ważną rolę do spełnienia. Są pomocą w wyznaczaniu granic, budowaniu spoistości i tożsamości grupy, okazją do nauki obrony swojego zdania albo też wzięcia w obronę kogoś słabszego. W takim rozumieniu, służą także budowaniu relacji pomiędzy dziećmi lub młodzieżą i są zarazem sprawdzianem dla ich siły i charakteru. 

Ten sposób budowania relacji nie służy niszczeniu czy też dokuczaniu komuś, ale jest jednym z elementów wychowania - uczy radzenia sobie z całym wachlarzem sytuacji, jakie w dorosłym życiu zapewne będą się zdarzały i z którymi warto umieć sobie radzić.

Tymczasem problemy w relacjach dzieci, zwłaszcza w tych konfliktowych, stają się o wiele poważniejsze, jeśli angażują się rodzice. To nie tylko prawdziwe wyzwanie dla pracowników szkoły, ale również dla samych rodziców. Posłużę się tutaj przykładami z mojej zawodowej praktyki: zdarzają się rodzice, którzy straszą się nawzajem sądem, zgłaszają sprawę na policję czy po prostu, skutecznie i uciążliwie dla całego otoczenia, próbują się włączać w konflikty i relacje pomiędzy dziećmi. Zazwyczaj dochodzi wtedy do rozszerzania kręgu osób zaangażowanych w konflikt, wydłużenia czasu jego trwania, a bywa także, że do ingerencji instytucji próbujących rozwikłać przyczyny czy też rozstrzygnąć o winie. Stąd już tylko krok do przysłowiowego sąsiedzkiego konfliktu o miedzę.

Nie chodzi o to, aby zrezygnować z obrony własnego dziecka w sytuacjach, które je przerastają albo kiedy zmuszone jest do konfrontacji z odpowiedzią niewspółmierną do wagi sytuacji. Pisząc o nieingerowaniu w relacje pomiędzy dziećmi, zwracam jedynie uwagę na fakt, iż zdecydowana większość reakcji rodziców na różne konfliktowe sytuacje pomiędzy dziećmi przynosi skutek odwrotny do zamierzonego. Na ogół jest to eskalacja konfliktu i nieraz trwałe uniemożliwienie budowania równorzędnych relacji pomiędzy rówieśnikami.

Jeżeli już jednak dojdzie do konfliktu i rodzice są pewni że niezbędna jest ich ingerencja, to najlepiej wówczas wyjaśnić sytuację jedynie pomiędzy dorosłymi - nie angażując w to dzieci - na przykład, podczas zebrania klasowego czy spotkania z wychowawcą klasy. Przy czym warto pamiętać, że udane rozwiązanie sytuacji konfliktowej, to jeden z dobrych sposobów budowania relacji także między dorosłymi.


Terapeutka pedagogiczna, z wykształcenia również nauczycielka przedszkolna i klas 1-3 z wieloletnim doświadczeniem. Szlify zawodowe zdobyła jako pedagog w szkole, a także nauczycielka przedszkolna. W praktyce zajmuje się pracą na zasobach, by skutecznie wyrównywać deficyty i braki rozwojowe dzieci tak, by każde mogło osiągnąć sukces na miarę swoich możliwości. W praktyce zawodowej od wielu lat zajmuje się również rodzicami. Mama trzech córek.

Reklama
Government
Government text

Polityka prywatności, Regulamin